śmierci ze strony władzy (1 Krl 1,51; M t 2,22). Prorok w obli-czu bezpośrednich zagrożeń czuje lęk swego ludu (1 Krl 19,1-3; NIE BÓJ SIĘ: JA JESTEM Z TOBĄ Niedopasowanie wizualne. Zioła na oczyszczanie jelit ze złogów. Wyjazd do Turcji - pierwszy raz pomóżcie. Tomasz Witkowski o aferze z Sakowskim. Drogocenna mama nawet po śmierci. Mięso. Wasze sprawdzone imprezowe pewniaki. Poszukuję osób z borderline do udziału w badaniu. Jestem z tobą Lyrics: Na 7 24 [???], na papiery atak / Ciągle szczery rap, teraz czas stery złapać, serio / Nie mów mi nic o farcie, ja gram o to żarcie sam / Nikt nie wierzy we mnie Przez USB nie mozesz nic zrobic! USB sluzy do zrzucania fotek z karty, a nie do zgrywania, chyba ze kamera ma opcje nagrywania na karte, a z tego co wiem to nie. Czy bedzie to komponente czy HDMI to to samo (w kwesti otrzymania obrazu), roznica w rozdzielczosci i jakosci przesylanego sygnalu. Jestem z tobą. Przyjmij moc Bożego słowa na każdy dzień Podczas modlitwy ks. Johna Woolley’a Jezus Chrystus wypełnił jego umysł pięknymi słowami i polecił mu, by je spisał i podzielił się nimi z tymi, którzy chcą czuć Bożą bliskość i siłę każdego dnia. FRAGMENT Te krótkie rozważania pomogą ci skupić się na tym, co Lyrics to Orkiestra Na Zdrowie Jestem z Toba: Jeśli czasem w trudnym czasie Tkwisz w zamęcie albo gdzieś na trasie Zapamiętaj to jest owoc naszych spotkań Ja Find the lyrics and meaning of any song, and watch its music video. . Oto efekty końcowe sesji zdjęciowej dla Toni&Guy! Jak już wspominałam poprzednim razem, reprezentowałam linię kosmetyków CASUAL, więc jak sama nazwa wskazuje, klimat zdjęć jest raczej spokojny, kolory stonowane a fryzura "niewymuszona" i trochę potargana. Każda z blogerek miała swoje zadanie- Cajmel reprezentowala serię CLASSIC, Jessy idealnie spisała się w roli GLAMOUR, natomiast Maff była przedstawicielką linii CREATIVE, czyli strzał w 10!:) Mimo, że u mnie najspokojniej, mam nadzieję, że zdjęcia spodobają się Wam równie jak zdjęcia koleżanek! Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy pracowali nad tą sesją, jak to wyliczyła Jessy, było to aż 25 osób! Te zdjęcia będą pamiątką na całe życie, a samą sesję będę wspominać jeszcze bardzo długo! Mam dla Was również małą niespodziankę- konkurs, w którym do wygrania są 3 zestawy kosmetyków Toni&Guy. Zadaniem konkursowym jest wysłanie swojej stylizacji, odpowiadającej jednej z serii kosmetyków T&G : Casual, Creative, Classic, Glamour. Na Wasze zgłoszenia czekam pod adresem mailowym @ do Wyniki ogłoszę do tygodnia od zakończenia konkursu! Godz. 7:00 dzwoni budzik…Zanim go wyłączę dostrzegam niebieskie migające światełko sygnalizujące nowe wiadomości na instagramie. Dajcie mi kawę!!! Now! Mmmmm…Jest. Stoi jak zawsze na kaloryferze w łazience. To taki nasz rytuał <3 Karol wstaje 30 minut wcześniej niż ja i tuż przed wyjściem do pracy zaparza mi kawę. Kocham ten zapach, smak i kocham mojego meża za tą codzienna czułość i troskę. Ok, kawa wypita pomiędzy porannym prysznicem, a malowaniem kreski na powiece. Czas obudzić dzieci. Boże!! Daj mi siły! Dlaczego każdy poranek musi być walką o przetrwanie?! Ile razy można powtarzać :”szybciej, „zjedz śniadanie”, „ubierz się”, „uczesz się”…? Nerwy puszczają mi około godziny 8:00 i zaczyna się wszechobecny wrzask. Pakuję torbę na siłownię, lunch boxy, plecaki i biegiem na ostatnią chwilę do samochodu. Aha! W międzyczasie fotki na insta w stroju sportowym i outfitu na resztę dnia. Dziewczyny zawsze pytają gdzie kupiłam to czy tamto, więc wrzucam zdjęcia na story, oznaczam sklepy i nagrywam codzienne „dzień dobry w biegu”. Po co? Bo są ludzie, którzy po prostu na to czekają, ami świetnie wychodzi dawanie siebie innym 😉Jak każdego dnia- biegiem do szkoły i dalej autem na poranną zmianę do pracy, gdzie przez półtorej godziny latam na miotle (a dokładnie na odkurzaczu,mopie i ścierce). Na dzień dobry zanim zacznę wypijam mocną czarną kawę, a następnie drugą „double shot” zaraz przed wyjściem na siłownię. To już 3 kawy, a nie ma jeszcze 11:00… Godz. 11:00- czas na plac zabaw, czyli witaj siłownio <3 To jest zdecydowanie mój ulubiony moment dnia- czas tylko dla mnie. Czas w którym nigdzie się nie spieszę, jestem w pełni skoncentrowana. Pomijam rozgrzewkę, bo latanie na miotle zupełnie wystarczy 😉 Najpierw trening siłowy, a po nim kardio, rozciąganie oraz filmik na instagaram ku motywacji. Szybki prysznic, make up, na story nagrywam kilka zdań po treningu i o godz. 14:00 ląduję w domu. Przygotowuję coś do jedzenia…Jak zwykle jem na stojąco, bo w międzyczasie odpisuję na wiadomości i piszę posta co zajmuje mi wieki i dodatkowo „bo samo się nie zrobi” rozładowuję zmywarkę itd. O 14:45 wsiadam do auta i jadę do przyjaciółki na kawę (4)przed odebraniem dzieci ze szkoły. W drodze po Szarańczę kombinuję jak koń pod górę co zdrowego zaserwować im na obiad, ale dociera do mnie, że na talerzach zapewne jak zwykle wyląduje makaron i pierogi. No trudno…ważne, że jedzą. Na szczeście Karol nie wybrzydza. Chętnie zjada co mu podam, więc na szybko gotuję więcej makaronu i wstawiam łososia do piekarnika (mrożonego, bo zapomniałam go wczesniej wyjąc). Po obiedzie szybka kawa(5) z mężem i ubieram sie do pracy- zaczynam o 18:00 i zaraz po przyjeździe zaparzam świeżo mieloną, pachnącą kawę(6) z ekspresu i ruszam do boju. Moj telefon nieustannie miga i wydaje dzwięki, ale w pracy nie mam najmniejszej szansy odpowiedzieć na wiadomości. Biegam pomiędzy stolikami, przyjmuję zamówienia, odpowiadam na dziesiątki pytań, dostarczam jedzenie, sprzatam, przygotowuję desery, napoje, przyjmuje płatności…O godz. 20:00 mój zegarek informuje mnie, że mam już za sobą 13 a do końca zmiany jeszcze 3 godziny. W międzyczasie zjadam pizzę, żeby nie paść na twarz i zapalam relaksującą fajeczkę. O godzinie 23:00 wsiadam do auta i nagrywam na story update dnia. Codziennie dostaję wiadomości pt.” Ewka lubie Cię słuchać! Gadaj do nas więcej”.W domu zamieniam z Karolem kilka zdań; jak zawsze zasnął na kanapie czekając na mój powrót <3 W łóżku ląduję ok 23:45 ale nie chce mi się spać, chociaż zmęczona jestem okrutnie. Zakładam słuchawki i słucham muzyki do godziny 1:00. Wreszcie zmuszam się do snu, bo za 6h pobudka. Jutro w planach zakupy spożywcze zaraz po siłowni (oczywiście będąc w sklepie nagrywam na story aktualne promocje i „ciekawostki”) Słucham muzyki i analizuję miniony dzień…Cóż, znowu wrzeszczałam na dzieci z rana. W pośpiechu zapomniałam plecaka Filipa, a na siłowni okazało się, że nie spakowałam ręcznika i musiałam ratować się tym, który rozkładam na macie do rozciągania. Po szkole Martyna miała mieć karę za zachowanie, ale o tym też zapomniałam. Zapomniałam też umówić się do lekarza i zadzwonić do sądu. Obiad był byle jaki, a moja dieta też pozostawia wiele do życzenia, szczególnie ta garść czekoladek przed pracą. W domu panuje chaos, choć Karol bardzo się stara. A do tego tak bardzo bolą mnie oczy, stopy i kręgosłup…Dobranoc…Nowy rok- Nowa ja Zero kawy, zero fajek, zero słodyczy i pustych karbów w postaci pizzy i makaronu. Zawieszam też konto na instagramie. Codziennie komplet witamin i minimum 500 ml świeżo wyciskanego soku z warzyw i owoców. Intermittent fasting 18/6 na pełnych zasadach. Treningi zacznę gdy dzieci wrócą do szkoły, Czuje się fatalnie. W ogóle nie odpoczęłam przez święta, bo w zasadzie, albo byłam w pracy, albo stałam w kuchni piekąc ciasta. Mało tego Filip złapał wysiękowe zapalenie ucha, a Martyna to wcielenie diabła. Nie piję kawy i póki co z tego powodu bardzo boli mnie głowa. Bólu pleców też już nie wytrzymuję i odwiedzam sąsiadkę masażystkę, która bez skrupułów masakruje moje plecy rozcierająć łokciami grudy zbitych mięśni i kończy tortury bańkami chińskimi pozostawiając na moich plecach czarne siniaki, a na twarzy rzekę łez. 3 stycznia z okazji urodzin Karola zabieram go do kina i na kolację- tortu nie upiekłam, bo Karol też zrezygnował ze słodkości i kawy. Dziećmi zajmuje się w tym czasie sąsiadka <3 Karol wybrał film Aquamen 4D podczas, którego nieźle zmarzłam…W zasadzie zmarzłam jak diabli! Tryskająca woda, podmuchy wiatru i ciąłe wstrząsy…Dwa dni później rozkłada mnie taka grypa, że nie wiem jak się nazywam. Nie jestem w stanie iść do pracy, a to znaczy, że jest ze mną naprawdę źle. Dni mijają, a ja nie mogę dojść do siebie. Kawy zero, fajek zero, słodyczy zero, ale zaczyna dziać się cos dobrego- codziennie gotuję fantastyczne obiady( poza jednym dniem, który spędziłam w łóżku) Tęsknię za instagramem…Przyłapuję się na tym, że gdy widze coś ciekawego chwytam za telefon żeby nagrać story i o tym opowiedzieć. Ale mam jeszcze @evascakeimaginarium i nareszcie czas na publikację zdjęć moich tortów. Pieczenie tortów to moja ogromna pasja i czas najwyższy poświęcić jej należny czas. Niestety mój pożegnalny post na instagramie nie dotarł do wszystkich i skrzynka konta @evascakeimaginarium też pęka w szwach. Pod postami pojawiają się pytania co się stałoo z kontem @mum_ewka_konewka. Skrzynka mailowa pełna…Od tego przecież „uciekłam”. No własnie- instagram. Nawet nie wyobrażałam sobie jak ogromny wpływ ma na moje życie. Codzienne posty, story, komentarze, wiadomości, raportowanie treningów, żeby moi insta friends czerpali motywację. Posty z poleceniem produktów, które lubię i inne mniej lub bardziej ważne wpisy. Czytanie komentarzy, na które kompletnie nie mam czasu odpowiedzieć, co sprawia, że mam do siebie żal. W skrzynce non stop ok 200 nieprzeczytanych wiadomości o tak różnej treści, a jednoczesnie z wciąż powtarzającymi sie pytaniami i prośbami. Na odpowiadanie na nie nie mam czasu. Robię co mogę i odpisuję przynajmniej na kilka zaraz po przebudzeniu i i przed pójściem spać. Drażni mnie to. Denerwuje. Z jednej strony bez tych ludzi pewnie już dawno dałabym za wygraną w walce o „lepszą wersję siebie”. Z drugiej jednak… No cóż…Złośliwych komentarzy i wiadomości nie brakuje i choćbym dostała 100 pozytywnych, to czasem jedna wredna jest w stanie zrujnować dzień. Byłam na to uodporniona, do czasu…Mało tego ludzie potrafią być na tyle bezczelni (inaczej nie umiem tego nazwać)że piszą do mnie abym przesłała im linki do przepisów np. z kwestii smaku na cos co kiedyśtam robiłam…Ja się pytam co?! Dlaczego niby miałabym poświęcać swój czas na coś co ten ktoś może zrobić sam? No taaaaaak…”Daj palec…”.Ponadto nie wiem co dzieje się u moich znajomych z instagrama, bo z braku czasu przeglądam na szybko 10 najnowszych postów…Z tych dziesięciu osiem to reklamy produktów, które dostaje się za free w ramach Absolutnie nie widzę w tym nic złego pod warunkiem, że owe posty poza zdjeciem zawierałyby treść. Mało co drażni mnie tak bardzo jak fotka + ” miłego dzionka słonka” i 30 hashtagów… Ja chce wiedzieć co to jest, czy warto, jakie są Twoje obiektywne odczucia…Chce wiedzieć co się u Ciebie dzieje…Uświadomiłam sobie, że ostatni wpis na blogu zrobiłam kilka miesięcy temu. Wstyd! Jest mi tak strasznie przykro. Nie z powodu „braku ruchu na stronie”, a z tego, że bloga stworzyła dla mnie cudowna Lucyna @projektlucy i czuję, że bardzo ją okazji Nowego Roku zrobiłam rachunek sumienia. Podsumowując: – jestem ciągle zła, bo zaniedbuję rodzinę i siebie, a nawet ludzi z instagrama, którzy liczą na moją odpowiedź – jestem smutna i rozżalona, bo pomimo wszelkich starań, bycia prawdziwą Ewką wciaż odbijam się od ściany hejtu za wszystko i wiadomości o treści „jesteś insta lalą”, beznadziejną matką”, fajna jesteś, ale te brwi…” -jestem zmęczona psychicznie i fizycznie, bo jak każdy człowiek mam uczucia. A może nawet mam ich wiecej i czuję bardziej niż przeciętny Kowalski. -CIĄGLE NIE MAM CZASU!!! -praktycznie nie gotuję. Brakuje mi weny, nie chce mi się – nawet tortów nie piekę, bo kiedy? -Instagram działa mi na nerwy. Stos bzdur i ustawionych fotek bez przekazu. -przytyłam! Jak cholera! – w domu ciągle panuje przysłowiowy „burdel’ -mam tyle zaległych spraw, że nie wiem od czego zacząć!CHOLERA! Jaka ja jestem nieszczęśliwa! I to na własne życzenie. Basta! Pierwszy krok to odstawienie antydepresantów…Ciężki temat, choć absolutnie się tego nie wstydzę. Rok 2018 zrównal mnie z ziemią i niestety poza kilkoma najbliższymi osobami nie mogłam liczyć na niczyją pomoc. W każdym bądź razie jest to temat na kiedy indziej. Odstawiłam je nagle ( nie wolno tak robić!) bo u mnie ostre cięcie sprawdza się najlepiej. Zafundowałam sobie tym samym krokodyle łzy przez caluśkie dwa tygodnie, bo stało się to tuż przed świętami, które już same w sobie są bardzo trudne gdy mieszka się na obczyźnie. Płakałam jak bóbr od rana do nocy. Ostre cięcie. O zawieszeniu instagrama zadecydowałam gdy zaczeło mi się sypać wszystko poczynając od pracy po życie prywatne. Czułam, że jestem absolutnie ostatnią osoba do motywowania innych. A ponadto to właśnie instagram i jego pustota zaczęły mnie demotywować. Kurcze jakie to wszystko słabe! Dlaczego ludzie tak nisko się cenią? Dlaczego dla paczki jakiś darmowych bzdur sprzedają swoją twarz. Ja też nie jestem bez winy, ale na szczęście szybko się w temacie ogarnęłam i współpracuję z naprawdę wybranymi przeze mnie firmami, które „robią robotę”. Przez to wszystko co się w okól mnie dzieje jestem wulkanem emocji. Mimo wszystko już dawno temu przyjęłam zasadę pozytywnych myśli i codziennie wstawałam z zamiarem wyciśnięcia dnia niczym cytrynę. Także deadline instagrama przypadł na Zakończyłam tym samym pochłanianie hejtu i ludzkiej zawiści. Nagle okazało się, że mam całkiem sporo wolnego czasu, który pośweciłam na codzienne gotowanie fantastycznych dań, drzemkę w ciągu dnia, wpis na blogu, post na @evascakeimaginarium. Grę z dziećmi w „operację” i wspólne oglądanie TV. Szybko i sprawnie ogarnęłam zaległe telefony i pilne sprawy. Dom błyszczy, ba! Znalazłam nawet czas na zmianę wystroju. Rezygnacja z kawy dała mi jeszcze wiecej. Moje nerwy poszły w niepamięć. Poranki są spokojne, bez wrzasków i ciagłego pospieszania. Teraz mam czas i cierpliwość wytłumaczyć, że 8:00 rano nie jest najlepszym momentem na czesanie lalek. Plecaki spakowane, torba na siłownię gotowa. Opuszczamy dom o czasie i w spokoju. Śpię po 7,5-8h, bo gdy tylko wejdę do łóżka zasypiam w oka mgnieniu. Nie mam ciągłej ochoty na słodkie. Uświadomiłam sobie, że to własnie kawa i antydepresanty powodowały te zachcianki. A fajek nie brakuje mi w ogóle! To cięcie okazało się być najłatwiejsze; za kawą tesknię bardzo ;)Zdarza mi się bezkofeinowa, ale głównie opijam się herbatami ziołowymi. Do tego wszystkiego w 100% zaangażowałam się w Intermittent Fasting przestrzegając wszystkich jego zasad znacznie ograniczając puste węglowodany. Długo drążyłam dlaczego pomimo diety i treningów wciąż tyłam. Wszystkie moje podejrzenia kierowałam na tarczycę, ale badania wykluczyły tą opcję. Cholera! Spędzało mi to sen z powiek. Zaczęłam czytać, dużo- stąd też te drastyczne zmiany. Dowiedziałam się że antysdepresanty powodują wzmozone łaknienie, szczególnie na słodycze. Zatrzymują też wodę w organizmie. Do tego ta nieszczęsna kawa- 1,2 lurki w ciągu dnia są ok, ale ja piłam 6 podwójnych shotów wprowadzajac tym samym moje ciało i umysł w nieustający tryb „walcz i uciekaj”. A co za tym idzie mój organizm nasiąknięty był adrenaliną i kortyzolem, które powodują, że organizm zamiast spalać tkankę tłuszczową magazynuje ją. Konsekewncją picia kawy było też ciągłe zmęczenie z braku wystarczającej ilości snu. Znacie powiedzenie „chcesz schudnąć- wysypiaj się”?Po 3 tygodniach rezultat ostrego ciecia wyglada tak : -3 kg mniej na wadze! – zero żalu i wyrzutów sumienia- odcinam się. Zasada szanowania wyznaczonych granic. – wszystkie zaległe sprawy ogarniete -rodzina codziennie dobrze i zdrowo nakarmiona ( mam nawet nowy stół i krzesła ;D) – mam jeszcze więcej energii i znacznie mniej stresów – wraca mi chęć do pieczenia i próbowania nowych przepisów -treningi to największa frajda -czuję się zrelaksowana i wypoczeta pomimo tego, że na treningach spalam po 700 kcal- znalazłam nawet czas na 4 dni wakacji z przyjaciólką Co dalej? Wrócę do jednego i drugiego, ale na zupełnie innych zasadach. Jedyny moment, kiedy faktycznie brakuje mi kawowego kopniaka to trening i to przed nim będę wypijała małą czarną. Natomiast instagram poczeka na mnie przynajmniej do kwietnia. Dobrze mi bez niego, a poza tym zbieram materiały do prawdziwego, popartego własnymi doświadczeniami motywowania instagramowiczów do lepszych zmian. Nie chcę czczej gadaniny. Chcę dać wam dowód na to, że nie ma rzeczy niemozliwych, ale trzeba nauczyc się korzystać z mozliwości, które posiadamy. Chcieć to móc, ale samo chcenie to za mało. Dosyć zapędzania się w kozi róg. Dosyć robienia rzeczy, których nie lubię, które mnie stresują. Dosyć bycia dla innych 24h na dobę i poświęcania swojego czasu do tego stopnia, że obiad jem na stojąco i na raty. Wprowadzam zasade szanowania wyznaczonych granic. Moje konto na instagramie będzie prywatne, dzięki czemu łatwiej mi będzie wychwytywać pijawy. Organizacja czasu i podział obowiazków, planowanie i czas dla siebie! Zdrowe odżywianie i równowaga- życie bez pizzy i słodyczy nie ma sensu 😉 Wszystko z umiarem i najważniejsze- opinia innych ludzi niech pozostanie ICH opinią. Ty znasz siebie i tylko to się liczy. Twoje brwi są Twoje 😉 tyłek też, wałeczki, piegi, wybory, styl…Są Twoje i niech to się dla Ciebie liczy. Ściskam mocno Wasza Ewka Konewka :* Temat rozstania Katarzyny Cichopek (40 l.) i Marcina Hakiela jeszcze długo będzie tematem numer jeden. Do tej pory mogliśmy się tylko domyślać, co było powodem końca ich długiego małżeństwa. Tancerz postanowił jednak ujawnić całą prawdę. W programie "Miasto kobiet" opowiedział w szczegółach co zaszło między nim, a jego byłą partnerką. Teraz już wiemy, że aktorka zdradziła swojego męża i nie chciała ratować małżeństwa. - Nie chciałbym, potocznie mówiąc, "prać brudów", ale najtrudniejszy moment w tej całej sytuacji był taki, że moja partnerka już od jakiegoś czasu prosiła o więcej wolności, przestrzeni. Ja jej to dałem, a pewnego dnia okazało się, że ta wolność ma imię. To jest coś, na co nie byłem przygotowany - powiedział w rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską. Hakiel przyznał, że mimo wszystko chciał ratować małżeństwo i myślał nawet o terapii małżeńskiej. Do tego jednak nie doszło, a zamiast tego pojawiła się decyzja o rozwodzie. Tancerz nie ukrywa, że nie był na to wszystko gotowy. Jednak bardzo dużo dała mu terapia, na którą się zdecydował. W galerii poniżej, możecie przypomnieć sobie piękną miłość Kasi i Marcina: Okazuje się, że Marcin może liczyć nie tylko na wsparcie specjalistów. Po szczerym publicznym wystąpieniu Hakiela, pojawiło się w sieci mnóstwo komentarzy, w których internauci nie kryją swojego podziwu dla jego odwagi i deklarują swoje wsparcie. Tancerza postanowiła też pocieszyć Sylwia Bomba. Gwiazda programu "Gogglebox" sama ma trudne miłosne doświadczenia i została porzucona przez ojca swojej córeczki. Rozumie zatem co przeżywa Marcin. "Trzymaj się Marcin! Jestem z Tobą, doskonale wiem przez co przechodzisz. Pamietaj, że koniec czegoś jest początkiem czegoś nowego. Ściskam", napisała Bomba w jednym z komentarzy na Instagramie Hakiela. Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel rozstali się! Sonda Uważasz, że Hakiel dobrze zrobił opowiadając publicznie o całej sprawie? To w teraźniejszości drzemie cała tajemnica. Jeśli szanujesz dzień dzisiejszy, możesz go uczynić lepszym. A kiedy ulepszysz teraźniejszość, wszystko to, co nastąpi po niej, również stanie się lepsze. ...Każdy bowiem dzień nosi w sobie wieczność./ Paulo Coelho Opublikowano: 2012-02-27 17:06 "Bo warto żyć"... Uważasz,że wszystko przeżyłeś i wszystko już znasz, że tylko kres przed tobą i ostatni czeka Cię marsz myślisz, że wszystko minęło i było, Co miało być to się zdarzyło i nie ma już nic lecz to nie znaczy wcale, że nic nie czujesz, Niczego nie pragniesz i nie potrzebujesz, przecież sobą jesteś dalej i ciągle masz marzenia i nadzieje wielkie Do spełnienia, bo jeszcze żyjesz, bo jesteś jeszcze i przed sobą nie ukryjesz prawdy tej bezsprzecznej, Ze dopóki starczy sił dopóki życie trwa chcesz pełnią życia żyć i z losem w kości grasz, Bo dla pięknych życia chwil naprawdę … warto żyć...

pamietaj ze jestem z toba