Facet nikogo nie obraził, ani nie przyczepił się, że "jego wiara komuś zabrania". Ma swoją religie i przekonania, więc posłuchał się zasad wiary i niepatrzył na nierządnicę, natomiast dla większości stulejek z was byłaby to jedyna okazja w życiu na złapanie za cyca.
2.1K views, 24 likes, 9 loves, 7 comments, 12 shares, Facebook Watch Videos from Wydawnictwo Bellona: Spotkanie z NAVALEM, byłym żołnierzem GROMu,a teraz pisarzem, który przybliża nam działania
10 kwietnia 2020 roku w wieku 95 lat zmarł Józef Borowiec – żołnierz Armii Krajowej, pułkownik Wojska Polskiego, Zasłużony dla Gminy i Miasta Lwówek
Wywiad z UKR żołnierzem o wagnerowcach. Większość to mięso armatnie ale o niektórych mówi z respektem.. 16 Jan 2023 08:29:17
Pasta o żołnierzu GROM. Coś ty o mnie kurwa napisał,ty mała biedna kurwo? Wiedz śmieciu, że skończyłem studia oficerskie z najwyższymi ocenami i od razu po nich przyjęli mnie do GROMu, brałem udział w misjach w Kosowie, Nikaragui, Portoryko, Iraku, Afganistanie i Pakistanie i mam ponad 300 zabitych terrorystów na koncie. Jestem
Niezależny projekt dziennikarski na Ukrainie "Stop Korupcji" nagrał wywiad o "smutnej sytuacji na froncie" z żołnierzem 110 Brygady. "Martwe Dusze" XXI wiek edyszyn.
. 18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Szczegóły piw postawionych w temacie Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter Data Temat Post Postawił Otrzymał 2014-03-17, 23:59 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 dziczek91 Fatum93 2014-03-17, 23:59 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 etirzep6 Fatum93 2014-03-17, 23:58 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 MrVakoss1 Fatum93 2014-03-17, 23:57 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Mardog Fatum93 2014-03-17, 23:56 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3046144 kenzol zincum 2014-03-17, 23:56 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 kenzol Szymp 2014-03-17, 23:55 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Violinistus Fatum93 2014-03-17, 23:51 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Kondor Fatum93 2014-03-17, 23:50 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 sawi Fatum93 2014-03-17, 23:49 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3046144 kenizeg zincum 2014-03-17, 23:48 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045903 mikEWrona xts 2014-03-17, 23:44 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 gregkamil Fatum93 2014-03-17, 23:44 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 palililili Fatum93 2014-03-17, 23:41 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Tjuna Fatum93 2014-03-17, 23:40 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 dagins Fatum93 2014-03-17, 23:39 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 mlody19lat Fatum93 2014-03-17, 23:38 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 maczyn Fatum93 2014-03-17, 23:38 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 poetanapalmu Fatum93 2014-03-17, 23:38 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 k4mYk Fatum93 2014-03-17, 23:38 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 loud47 Fatum93 2014-03-17, 23:37 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 VronQ Fatum93 2014-03-17, 23:34 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 piotrek135 Fatum93 2014-03-17, 23:34 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 CrazyD Fatum93 2014-03-17, 23:31 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 czochu Fatum93 2014-03-17, 23:27 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 marcincinek Fatum93 2014-03-17, 23:27 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 raduko35 Fatum93 2014-03-17, 23:26 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 fliper210 Szymp 2014-03-17, 23:26 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 fliper210 Fatum93 2014-03-17, 23:26 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 aKiwiKiwiKiwi Fatum93 2014-03-17, 23:25 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 anonim89 Szymp 2014-03-17, 23:25 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 vanHels1ng Fatum93 2014-03-17, 23:24 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 ADMlN Fatum93 2014-03-17, 23:24 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 kamilekmln Fatum93 2014-03-17, 23:23 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 edward94 Fatum93 2014-03-17, 23:23 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 Toski Szymp 2014-03-17, 23:23 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 domage Fatum93 2014-03-17, 23:23 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 posejdon__8 Fatum93 2014-03-17, 23:22 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Klausofff Fatum93 2014-03-17, 23:22 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 Trzyzet Szymp 2014-03-17, 23:22 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045903 Trzyzet xts 2014-03-17, 23:21 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 pumacz9 Fatum93 2014-03-17, 23:20 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045936 Zarammoth Szymp 2014-03-17, 23:20 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Krakersikpl Fatum93 2014-03-17, 23:19 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 metalhead1 Fatum93 2014-03-17, 23:19 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Pro100vnik Fatum93 2014-03-17, 23:19 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 Bladess Fatum93 2014-03-17, 23:18 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 rolerek Fatum93 2014-03-17, 23:18 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 not-found Fatum93 2014-03-17, 23:18 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 czubens Fatum93 2014-03-17, 23:18 (Zobacz) Wywiad Lindy z żołnierzem GROMU na temat gry MoH Warfighter #3045899 KoziaR[PL] Fatum93 © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies
– Warto czasem przeczołgać się po brei. Poczuć, że jest się nie tylko oficerem dyplomowanym, ale przede wszystkim żołnierzem – mówi Roman Polko Roman Polko nie jest gościem o imponującej muskulaturze i kamiennej twarzy. Nie ma też atrybutów charakterystycznych dla wielu równych mu stopniem w naszej armii – sumiastych pułkownikowskich wąsów i pokaźnego brzucha. W gabinecie dowódcy GROM-u w podwarszawskim Rembertowie wita mnie niski mężczyzna o raczej chłopięcej sylwetce. Uśmiecha się szeroko i wesołym głosem zaprasza do rozmowy. Niemal z miejsca przyjmuje postawę dobrego kumpla. Patrząc na niego, trudno uwierzyć, że tego niepozornego, pogodnego człowieka charakteryzują stalowe nerwy oraz niebywała fizyczna odporność. I konsekwencja, która nieśmiałego niegdyś ministranta z Tychów zaprowadziła na stanowisko dowódcy najważniejszej jednostki w armii. Batalion samobójców Lecz wcale nie musiało tak być. Polko bowiem nie zawsze był konsekwentny. W podstawówce przez kilka miesięcy przygotowywał się do przedstawienia „Kot w butach”. Miał w nim wykonać układ choreograficzny z piłką. Nie bardzo mu szło, a gdy w trakcie jednej z prób zgubił piłkę, zezłoszczony dał sobie spokój z teatrem. No i lubił stawać okoniem. Póki trzymał się z dala od obcych, to, że miał własne zdanie, nikomu nie wadziło. Jednak w armii z jej bezwzględnym podporządkowaniem mógł mieć z tego powodu kłopoty. Najbliżsi nie wróżyli mu kariery – matka dzisiejszego pułkownika twierdziła wręcz, że wojsko go zmarnuje. A jednak… Zaraz po szkole oficerskiej we Wrocławiu por. Polko trafił do batalionu szturmowego w Dziwnowie. Był rok 1985, Ludowe Wojsko Polskie stanowiło część Układu Warszawskiego. I jak w pozostałych sojuszniczych armiach w wielu jednostkach obowiązywała reguła „krótkiego trzymania za ryj” żołnierzy niższego stopnia. Na szczęście dla Polki, dziwnowski batalion był inny. – Wzorem armii zachodnich starano się przygotować nas poprzez pozytywną motywację – wspomina dowódca GROM-u. Już wówczas dał się poznać z jak najlepszej strony. – Jako dowódca grupy szturmowej w trakcie szkoleń udowadniał, że ma głowę i jaja na miejscu – opowiada ówczesny kolega Polki, dziś wojskowy emeryt. – Batalion miał w razie wojny operować na głębokich tyłach wroga. Zatem brano nas na drugi koniec Polski i po akcji kazano przebijać się do jednostki. Mogliśmy rekwirować, co popadło: samochody, motocykle, rowery. Urządzano na nas łapanki z udziałem milicji, której mówiono, że ściga bandytów. Ale wiedzieliśmy, że musi nam się udać. Batalion, choć wyjątkowy, podlegał tym samym brutalnym prawom ówczesnej armii – w rzeczywistej akcji nikt nie wysłałby po nas misji ratunkowej. Dla dowództwa liczyło się tylko wykonanie zadania. Nie na darmo więc mówili o nas „batalion samobójców”… Egzotyczne podejście – Co nie zmienia faktu, że byliśmy najlepszym oddziałem w LWP – mówi Polko. – To Amerykanie przekonali Polkę, że trzeba się liczyć z życiem każdego żołnierza – twierdzi ten sam kolega. – Jednak generalnie doświadczenia z Dziwnowa uchroniły go przed szokiem poznawczym, jakiego mógł doznać, gdy zetknął się z oficerami armii zachodnich. Inny obowiązujący w NATO priorytet nie był już Polce obcy – własna inicjatywa i brak lęku przed podejmowaniem decyzji. Nawet takich, które mogłyby zagrozić karierze, co do dziś zresztą czyni go wyjątkowym oficerem. – Zawsze starałem się, by nawet szeregowy wiedział, że w komplikującej się sytuacji zadaniem nie jest dokładne wykonanie rozkazu, tylko osiągnięcie określonego celu w najlepszy możliwy sposób – opowiada Polko. – I gdy wcześniej ustalony plan zawodzi, wprowadza się nowy. „Jeśli masz możliwość konsultacji ze zwierzchnikiem, zrób to, jeśli nie, wykaż się inicjatywą, a nie bezradnością”, wbijałem żołnierzom do głów. Gdy przyszedłem do GROM-u, z zadowoleniem stwierdziłem, że nowi podwładni tak właśnie myślą. Tutaj na porządku dziennym są dyskusje w trakcie planowania. Nie ma sytuacji, gdzie to ja, dowódca, jestem jedynym mądrym. I nie jest tak, że nawet jeśli chrzanię głupoty, nie można mi zwrócić uwagi, bo przecież dowodzę. Jedyny ochotnik Rok 1989 również dla Romana Polki był czasem istotnych zmian – jego jednostka została rozformowana, a kadrę przeniesiono do Lublińca. Niewielka miejscowość nie była przygotowana na przyjęcie kilkuset nowych mieszkańców. Rodziny wojskowych przez wiele miesięcy mieszkały byle jak i byle gdzie. Co gorsza, żołnierzom oficjalnie zabroniono składania podań o przeniesienie. Okazja do wyrwania się z marazmu nadarzyła się trzy lata później, kiedy Polska zobowiązała się wysłać kontyngent do zajmowanej przez Serbów Krajiny. Batalion z Lublińca dostał rozkaz wydelegowania oficera do zagranicznej misji. – Nie było chętnych – wspomina Zbigniew, logistyk GROM-u (jego nazwisko nie może zostać ujawnione). – Kadra batalionu stała na placu, a dowódca czekał… Nikomu nie chciało się pakować w nieznane. No to wyszedł Polko i powiedział, że chce jechać. „To se, k… załatw!”, powiedział szef, wyraźnie rozczarowany, że będzie musiał się pozbyć najlepszego oficera. – No to „se” załatwiłem – śmieje się płk Polko. W kraju zostawił żonę z kilkunastomiesięczną córką Aliną. Jak zapewnia, nie było mu łatwo. Zwłaszcza że w trakcie tej misji przyszło na świat kolejne dziecko, tym razem syn – Adrian. Bałkańskie piekło W siłach UNPROFOR Roman Polko służył od kwietnia 1992 r. do grudnia 1993 r. Wrócił jako inny człowiek – który napatrzył się na śmierć. Krajina była wówczas objęta działaniami wojennymi. Jednak prawdziwą grozę żołnierzy ONZ budziły mordy na cywilach, najczęściej chorwackich, popełniane przez serbskie bojówki. Pozbawione uprawnień błękitne berety mogły co najwyżej bezradnie przyglądać się rzeziom. Później, już w Polsce, żołnierzy z tej misji poddano badaniom. Ich wyniki nie były najlepsze – wojskowi nabawili się nerwic, mieli na przemian ataki paniki i agresji. Krajinę zgodnie oceniali jako piekło. Rzadko który deklarował chęć powrotu na Bałkany. Ale Polko wrócił – sześć lat później, do Kosowa, po zakończeniu nalotów NATO na Jugosławię. Wtedy już jako podpułkownik i dowódca polsko-ukraińsko-litewskiego kontyngentu KFOR. W polskiej armii panuje zwyczaj wysyłania na pierwsze zagraniczne misje – te najtrudniejsze – młodych oficerów. Zaś później, na „wczasy w siodle”, jak w Libanie, wyjeżdżają starzy wyjadacze. Polko uśmiecha się znacząco, gdy przywołuję tę popularną wśród wojskowych młodszych roczników opinię. Łopata to nie wstyd – Nie boję się wyzwań – zapewnia. – A z Kosowem kłopotów było co niemiara. Na miejscu okazało się, że misja rekonesansowa wybrała na bazę cementownię, gdzie w czasie nalotów użyto amunicji uranowej. „Możesz się rozbijać w mieście. Ale chyba lepiej trzymać się z dala od ludności”, radzili mi Amerykanie, zbyt taktowni, by wprost kwestionować wybór grupy rekonesansowej. I tak właśnie zrobiłem – postanowiłem, że obóz stanie w polu. Jednocześnie więc realizowaliśmy patrole i budowaliśmy bazę. – Musiałem przy tym zdyscyplinować kadrę – dodaje Polko. – Bo weźmy kompanię dowodzenia – dowódca kompanii dowodzenia, dowódca plutonu dowodzenia, sierżant, który też tam za coś odpowiadał, itd. Słowem, 70% kadry i 30% zwyczajnych szwejków. Jak do roboty przyszło, to stali jeden nad drugim. Nikomu nie wypadało pracować przy młodszych stopniem. A biedny szeregowy biegał z łopatą, bo reszta szwejków na patrolu była. Wkurzyłem się i krzyczę: „Chłopy, żaden wstyd! Brać łopaty, namioty rozstawiać!”. Ślepia zrobili, jakby nie wiem co się stało. I niemal padli z wrażenia, gdy sam chwyciłem za szpadel. Totalne zobojętnienie Między kolejnymi wyjazdami na Bałkany Polko ukończył Akademię Obrony Narodowej, a w 1997 r. trzy elitarne kursy w USA – spadochronowy, naprowadzania śmigłowców i rangers. Z tego ostatniego dowódca GROM-u jest szczególnie dumny. W Polsce bowiem poza nim jest zaledwie dziesięciu oficerów, którzy ukończyli to szkolenie. Zaś spośród wszystkich zgłaszających się tylko jedna trzecia dochodzi do końca. Powód tak ostrej selekcji? Dwie, trzy godziny snu na dobę przez 62 dni wypełnione ciągłymi ćwiczeniami i mnóstwem psychicznych tortur ze strony przełożonych. Do tego podłe jedzenie w symbolicznych ilościach i równie skromne racje wody. Wszystko, by sprawdzić umiejętności dowodzenia przy skrajnym wyczerpaniu fizycznym i psychicznym. – Miałem 35 lat i dla większości kursantów byłem staruszkiem – wspomina Polko. – O tyle było mi łatwiej, że LWP uodporniło mnie na krzyki. Ale fizycznie, cóż, to była kaźń. Momentami urywał mi się film, nie wiedziałem, czy to, co przed chwilą się wydarzyło, działo się naprawdę, czy tylko we śnie. Z czasem popadłem w totalne zobojętnienie. W takim stanie nie było obawy przed skokiem spadochronowym z zaledwie 300 m, ze „świnią”, czyli karabinem maszynowym M-60 na szyi. Z oporządzeniem tak ciężkim, że nie mogłem z nim wejść po trapie do samolotu. Wyczerpany zjadał wszystko. Nawet, jak mówi, oślizłe robactwo. A gdy żołądek odmawiał posłuszeństwa, wmawiał sobie, że pałaszuje żurek i śląskie kluski – ulubione dania przyrządzane przez żonę. – Do dziś te potrawy poprawiają mu humor, gdy zestresowany wraca do domu – mówi Danuta Polko. – Z kursu wylatywały prawdziwe byki – kontynuuje dowódca GROM-u. – Kolega z czeskich sił specjalnych za to, że w jego skarpetkach znaleziono witaminy. Lecz cokolwiek by o rangers mówić, dzięki niemu wróciłem na ziemię. Warto czasem przeczołgać się po najgorszej brei. Poczuć, że jest się nie tylko oficerem dyplomowanym, ale przede wszystkim żołnierzem. Ten kurs pokazuje, jak wiele barier z pozoru nie do pokonania można pokonać. Test na zaufanie W czerwcu 2000 r. Polko objął dowództwo GROM-u. Komandosi nie kryli nieufności. – Był z zewnątrz – broni byłych podwładnych gen. Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca formacji. – Ale szybko pokazał klasę i został zaakceptowany. Bo w gruncie rzeczy GROM to wymarzona jednostka dla takiego profesjonalisty jak on. – Przyszedłem tu nie na casting, lecz po to, by realizować konkretne zadania – wspomina Roman Polko. – Nie bardzo przejmowałem się tym, że nowi podwładni patrzą mi na ręce. Ale z drugiej strony, nie chciałem, by mój autorytet opierał się jedynie na formalnej władzy. Z pomocą przyszli sami żołnierze – zaproponowali dowódcy udział w ćwiczeniach, w charakterze… zakładnika. Skrępowanego postawiono między tarczami w kształcie ludzi. Chwilę później w stronę tekturowych „terrorystów” posypał się grad kul. – A u nas ćwiczy się z ostrą amunicją – podkreśla logistyk GROM-u. – W wersji FX. Wystarczy, by taki pocisk musnął włos i z głowy zostałaby miazga. W ten sposób pułkownik udowodnił, że ufa profesjonalizmowi żołnierzy, a im samym dał dowód osobistej odwagi. Dalej było już z górki. Nie tak gładko jednak układały się relacje Polki ze zwierzchnikami. Jeszcze przed jego przyjściem do GROM-u nad jednostką zawisły czarne chmury. Do dziś zresztą w kącie saloniku pułkownika stoją rozprute drzwi sejfu – efekt pamiętnej „nocy Pałubickiego”. I choć minister koordynator rozmył się w niebycie, po nim do ataku przystąpili wojskowi konserwatyści, którym nie w smak była elitarność grupy. Pojawiły się pomysły rozproszenia żołnierzy po innych jednostkach czy przerobienia GROM-u w oddział żandarmerii. Gdy komandosom obniżono uposażenia, kilkudziesięciu zrezygnowało ze służby. – Pułkownik walczył o jednostkę jak lew – mówi z szacunkiem gen. Petelicki. Podanie o dymisję – Z czasem miałem już dość – wyznaje dowódca GROM-u. – Gdy kilka miesięcy temu powrócił wielokrotnie przeze mnie kwestionowany pomysł okrojenia formacji o zespół wodny, doszedłem do wniosku, iż tego swoją obecnością w wojsku firmował nie będę. Napisałem wypowiedzenie. – A mógł na wszystko się zgodzić – mówi jeden z oficerów GROM-u. – Te pomysły realizowano by nie dziś, ale za kilka lat. W tym czasie Polko byłby gdzieś w sztabie, a cały ten bigos spadłby na głowę nowego dowódcy. I wtedy mógłby sobie poużywać: „Popatrzcie, co za gnój, ale się rozbrykał. Jak ja byłem, to było dobrze”. Ale to do pułkownika niepodobne. – Poprosiłem o wizytę u ministra Szmajdzińskiego – opowiada Polko. – Przebieg spotkania skłonił mnie do wycofania się z zamiaru opuszczenia służby. Dowiedziałem się, że nie ma mowy o osłabieniu GROM-u. Przeciwnie, minister zapewnił mnie, że jednostka będzie wzmacniana. Podobne deklaracje usłyszałem od premiera, a wcześniej od prezydenta. Na razie sypiam spokojniej. Sprawa wspomnianego wypowiedzenia wyszła na jaw dopiero po powrocie Romana Polki z Iraku. Wtedy też pojawiły się spekulacje, w myśl których odwołanie go z nad Zatoki Perskiej było karą za zdjęcie żołnierzy GROM-u pod amerykańską flagą. – Dowódca powinien być tam, gdzie jednostka realizuje najważniejsze zadania – mówi z przekonaniem i od razu dodaje, że szczegółów irackiej misji nie może ujawniać. – Szczęśliwie moje myśli podzielał minister. To on wysłał mnie w delegacji na Bliski Wschód. Oczywiście, napisałem prośbę o przedłużenie pobytu w Iraku, zdając sobie sprawę, że wojna potrwa jeszcze tydzień, dwa, i chcąc do końca realizować zadania. Ale wiedziałem również, że wszystko jest na dobrej drodze i spokojnie mogę wracać do Polski. Strategiczne argumenty – I rzeczywiście wróciłem na uczelnię – kontynuuje Polko. – Wkrótce zostanę absolwentem Podyplomowych Studiów Strategicznych w Akademii Obrony Narodowej. Po co mi to? Kiedy prezentowałem argumenty za rozwojem sił specjalnych, wielokrotnie słyszałem: „Pan nie myśli strategicznie, bo nie skończył pan PSOS-u. Pan tam pójdzie, pouczy się i wtedy pewne rzeczy zrozumie”. No to poszedłem… W środowisku młodych oficerów panuje przekonanie, iż po Iraku Polce należy się nominacja generalska. – Jeśli ją dostanę, to świetnie, jeśli nie, to nie – kwituje ten pogląd sam zainteresowany. I dodaje, że w rzeczywistości, biorąc pod uwagę znaczenie GROM-u, już teraz jest na górze. Na samym szczycie. Zapytany kiedyś przez dziennikarza, co jest jego największym sukcesem, Polko miał odpowiedzieć, że zdobycie żony. O jej rękę starał się blisko dwa lata, jeżdżąc z Dziwnowa do oddalonego o tysiąc kilometrów Bielska-Białej, gdzie wówczas pracowała jego wybranka. A porażka? Tej kategorii pułkownik ma nie uznawać. Choć chciałby skończyć wreszcie z weekendowym charakterem własnej rodziny – móc na co dzień przebywać z żoną i dziećmi. Częściej odwiedzać rodzinne Tychy i dom rodziców. A wieczorami w domowym zaciszu mieć czas na to, by bez pośpiechu napić się ulubionej herbaty o smaku pomarańczowym. Podobne wpisy
Publicystyka 15 października 2012, 16:00 autor: "Redakcja Były żołnierz elitarniej jednostki GROM o kryptonimie Vinci odpowiada na Wasze pytania związane ze służbą oraz jego rolą w przygotowaniu gry Medal of Honor: Warfighter. Kilka tygodni temu mieliście okazję zadać pytania byłemu żołnierzowi elitarnej jednostki GROM, który jest konsultantem pracującym przy grze Medal of Honor: Warfighter. Dziś możemy zaprezentować jego odpowiedzi, a autorzy wybranych pytań otrzymają od firmy Electronic Arts Polska koszulki z motywem z gry. Dlaczego wybrał Pan pseudonim „Vinci”? Czy może nadali go Panu koledzy z jednostki? [mannan] Pseudonim „Vinci” został mi nadany przez przywódcę jednego z plemion afrykańskich podczas misji w Czadzie, gdzie mając do dyspozycji jedynie wykałaczkę oraz kartę kredytową, zbudowałem prymitywny śmigłowiec... A mówiąc poważnie, ksywkę tę wymyślił dla mnie jeden z dziennikarzy, w czasie mojej podróży do Los Angeles, do studia Danger Close. W jednostce posługiwałem się innym pseudonimem, ale nie chcę go ujawniać. Domyślam się, że ta cała otoczka tajemniczości wokół mojej osoby może wydać ci się dziwna. „Gość przesadza, trzeba mu zamazywać twarz, zniekształcać głos, a przecież jest już na emeryturze... A poza tym personalia innych operatorów GROM-u są znane”. To prawda, ale ja w żaden sposób nie chcę wiązać się z mediami. Bardzo cenię sobie prywatność, dlatego też hołduję zasadzie naszej jednostki „... z ciszy i ciemności...”, tak więc – chcę pozostać w ukryciu. Na okładce polskiej edycji Medal of Honor: Warfighter widzimy żołnierza z naszywką Polski Walczącej na lewym ramieniu, GROM zaś znany jest z naszywek z orłem i napisem „cichociemny”. Czy mógłby pan wyjaśnić, jak w końcu wygląda poprawny mundur gromowca? A może każdy może mieć naszywki według upodobań? [Predator] Tym żołnierzem z okładki jestem właśnie ja, więc postaram się to wyjaśnić, bo wiem, że wzbudziło to wielkie emocje. Jak wiesz, patronami JW GROM są cichociemni. Spotykamy się z nimi każdego roku (niestety, jest ich coraz mniej), ale to wielki zaszczyt i honor mieć cichociemnych za swoich mistrzów. Zarówno ja, jak i moi koledzy darzymy ich ogromnym szacunkiem. To, co zrobili dla Polski, zasługuje bowiem na najwyższe uznanie i podziw. W jednostce GROM żywa jest także legenda powstania warszawskiego i bohaterstwa powstańców, dlatego też w hołdzie dla nich zaczęliśmy nosić znak Polski Walczącej. Nie jest to jednak oficjalna naszywka – fakt, że ją nosimy wynika z wielkiego szacunku dla cichociemnych. Ponadto, jak wiesz, jednostka GROM jest wizytówką Rzeczypospolitej. W różnych miejscach na świecie, w czasie rozmów z operatorami topowych jednostek specjalnych, naszywka Polski Walczącej wzbudza olbrzymie zainteresowanie. „Co to jest?” – pytają. Opowiadamy wtedy o naszej historii, o cichociemnych, o powstaniu warszawskim. Noszenie tej naszywki jest więc też wyrazem naszego patriotyzmu. Tak samo było w Los Angeles, kiedy w studiu robiliśmy materiały zdjęciowe do polskiej okładki gry. Wiele rozmawiałem wtedy z ludźmi z Electronic Arts Polska o jednostce i wspólnie z setek powstałych wtedy zdjęć wybraliśmy to, na którym najlepiej widać znaczek PW. Kto wie – być może ktoś z młodszych graczy dzięki temu zainteresuje się historią? Jak długo przygotowywał się Pan do służby w GROM-ie? Chodzi o aspekty fizyczne, bo podobno komandosa można wyszkolić fizycznie, ale nie psychicznie. Co Pan o tym sądzi? [Nomad1] Mam wrażenie, że robiłem to przez całe życie, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Jako dzieciak bawiłem się w żołnierzy z kolegami na podwórku (wtedy nie było jeszcze gier komputerowych). Zawsze lubiłem chodzić po górach, zaczytywałem się też w książkach o prawdziwych, twardych facetach – i nie mam tu na myśli wyłącznie książek wojennych. Wychowywałem się w miejscu, gdzie byli fajni ludzie z ciekawymi pomysłami i gdzie naprawdę ważne było, by trzymać się razem i honorowo postępować w trudnych (jak nam się wtedy wydawało) sytuacjach. W szkole średniej miałem też świetnego nauczyciela polskiego, który rozbudził we mnie poczucie, że należy spełniać swoje marzenia i że nie ma rzeczy niemożliwych. Byłem też wielkim entuzjastą sportu, a tam, jak wiadomo, ból i pot są na porządku dziennym. Zdjęcie z akcji promocyjnej Operacja Warfighter, źródło: Electronic Arts Polska.
wywiad z żołnierzem gromu